Ile razy w ciągu tygodnia zdarza Ci się powiedzieć „Skup się!” albo „Słuchamy, proszę”? A ile razy masz wrażenie, że to działa… na 10 sekund?
No właśnie. Bo żyjemy w świecie, w którym wszystko pędzi, miga, scrolluje i dzwoni. Uczniowie nie są rozproszeni, bo są niegrzeczni. Są rozproszeni, bo nikt ich nie nauczył, jak się koncentrować. A szkoła (i zajęcia językowe) to jedno z ostatnich miejsc, gdzie jeszcze można – i warto – to robić.
Zamiast narzekać na „dzisiejszą młodzież”, możemy dać uczniom konkretne narzędzia, które pomogą im odzyskać uwagę i budować coś, co nazywam wytrzymałością koncentracji.
Dziś opowiem Ci o trzech strategiach, które przetestowałam z grupami w różnym wieku. Są proste, niewymagające wielkich przygotowań, a efekty? Zaskakująco dobre.
Siłownia słuchania – czyli jak trenować uwagę jak mięsień
Uwielbiam to porównanie. Bo skupienie to nie cecha charakteru. To umiejętność, którą można wyćwiczyć. Ale trzeba ją traktować jak trening – nie jak coś oczywistego.
Jak to wygląda w praktyce?
🔹 Krok 1: Rozgrzewka (Echo!)
Po filmiku, nagraniu albo krótkim tekście uczniowie mówią (lub zapisują) jedno zdanie, które zapamiętali. Prosto, bez oceniania. Chodzi o refleks i reakcję.
🔹 Krok 2: Trening właściwy (2 rundy)
– Odtwarzamy materiał jeszcze raz. Tym razem zadanie brzmi: Zapisz najważniejszą myśl, zrób mapę, notatkę graficzną, obrazek. Potem rozmowa z partnerem lub całą grupą.
– Trzecie odtworzenie: uczniowie mają wyłapać szczegóły – ton głosu, słowa-klucze, coś, co wcześniej przegapili. Na koniec – podsumowanie: jedno zdanie, esencja, coś, co zostaje.
2. Dieta dźwiękowa – czyli porządki w głowie
Zamiast walczyć z hałasem, lepiej go… przefiltrować.
Początek zawsze jest ten sam: pytam uczniów – Co Cię najbardziej rozprasza? To może być klikający kolega, powiadomienia z telefonu, myśli o kartkówce albo hałas z korytarza.
Robimy wspólnie „dźwiękowy detoks” – nie chodzi o ciszę absolutną, tylko o świadome ograniczenie tego, co przeszkadza.
Zamiast stukających długopisów – sensoryczne piłeczki. Zamiast zakazu wiercenia się – strefa, gdzie można pochodzić w trakcie pracy własnej.
Mój hit? Delikatny metronom + spokojna muzyka podczas zadań pisemnych.
To daje uczniom rytm, pomaga wejść w pracę, zatrzymać się i… zostać.
3. GPS skupienia – czyli co robić, kiedy mózg „zjeżdża z trasy”
Uwaga to nie jest tunel, przez który się przechodzi bez zbaczania. To raczej… nawigacja z błędami. Co chwilę trzeba się na nowo „przeliczyć” i wrócić na kurs.
Dlatego stworzyłam z uczniami coś, co nazwaliśmy GPS-em skupienia – czyli mikro-narzędzia do szybkiego powrotu do zadania.
To może być:
- napisanie jednego słowa na kartce (np. „reset”, „start”, „focus”),
- szybki stretching,
- jedno świadome, głębokie westchnięcie,
- spojrzenie na zegarek i zaplanowanie kolejnych 5 minut.
Efekt? Uczniowie uczą się samoregulacji. Bez złości, bez wstydu.
To nie są „tipy”. To małe zmiany, które robią wielką różnicę.
Nie wprowadzaj wszystkiego od razu. Zacznij od jednej strategii. Wybierz klasę, która najbardziej „ucieka”. Sprawdź. Zobacz, jak reagują. A potem dodaj kolejne elementy.
Te metody nie wymagają cudów – wymagają uważności z naszej strony. Ale naprawdę zmieniają dynamikę w klasie.
I co najważniejsze – uczą dzieci i młodzież czegoś, co przyda im się przez całe życie: jak odzyskać skupienie w świecie pełnym hałasu.